Street Art na warszawskiej Pradze to nie tylko wielkoformatowe murale pokrywające szczyty zaniedbanych kamienic. Czasem najciekawsze prace kryją się w miejscach nieoczekiwanych i zdecydowanie niezatwierdzonych przez lokalne wspólnoty mieszkaniowe.
Nie mówię, że murale są passe (bo moim zdaniem nie są i przeglądu praskich murali spodziewajcie się też w najbliższym czasie), ale to chyba w w spontanicznych wrzutach kryje się istota ulicznej sztuki. Dlatego dziś dziesięć dzieł, które przykuły na warszawskiej Pradze moją uwagę. Moja definicja Street Artu nie jest szczególnie ortodoksyjna, będzie więc zarówno dzieło wykonane ze śmieci jak i naklejona na mur postać ze znanego obrazu. Będą też większe malunki, ale nadal rozmiaru najwyżej średniego.
1. Banksy na warszawskim Kamionku, podwórko na Stanisława Augusta 24
W podwórku przy Stanisława Augusta kryje się zaskakujące nawiązanie do Banksiego. Praca pokrywa nie tylko transformator, ale i pobliski śmietnik. Przyznam, że gdy pierwszy raz natknąłem się na to dzieło, byłem mocno zbity z pantałyku. Wy już jesteście przygotowani na kamionkowski tribute to Banksy.
2. Ulica Wiatraczna/ Kobielska, graffiti z ironicznym skazańcem
Graffiti znajduje się na ścianie z wykruszającymi się, nieregularnymi krawędziami. Główny (i jedyny) bohater budzi nieco sympatii, jest też duża szansa, że jego awatary spotkacie w okolicy.
3. Balony, sztuk 2: Wulkanizacja przy Grochowskiej 307 / wiadukt kolejowy przy stacji Warszawa Stadion
Dwa szablony wskazujące na jednego autora. Proste i całkiem oryginalne. Zwłaszcza do wymiany opon balon pasuje znakomicie.
4. Człowiek-peryskop i Pszczoła-peryskop autorstwa Noriakiego, znowu dwie sztuki, obie na skrzyżowaniu Targowej i Skaryszewskiej, w czymś na kształt podwórka
Charakterystyczne wrzuty Noriakiego znajdziecie w różnych miejscach Warszawy. Tu szczególnie trafiony kontekst szyldu sklepu z atykułami dla plastyków. Jak to mówią: mnie bawi.
5. Syrenka z recyklingu, Chodakowska 22 (już nie istnieje)
Tym razem możecie się czuć trochę oszukani, bo prezentuję dzieło-efemerydę, śmieciową syrenkę, której już nie ma. Tak czy inaczej na Chodakowską 22 warto się wybrać, bo zruinowana kamienica (miejscowi mówią na nią zamek) wygląda widowiskowo, a ostatnio została czymś na kształt squatu. I to właśnie nowi mieszkańcy są twórcami tego dzieła.
6. Ogrodzenie przy ulicy Owsianej, róg Mińskiej (nie istnieje, mur zburzony)
Zostajemy na Kamionku, tym razem podziwiamy ogrodzenie przy ulicy Owsianej. Prosta forma komponuje się z pofabrycznym otoczeniem.
7. Olga Boznańska, Dziewczynka z Chryzantemami – fragment obrazu naklejony w ramach Projektu Outings, Ząbkowska róg Targowej
Julien de Casabiance jeździ po świecie i nakleja postacie z obrazów w przestrzeni miejskiej. W Warszawie padło na Pragę Północ, pierwszy rzut postaci nie przetrwał szczególnie długo. Co bardziej krewcy mieszkańcy wyrazili swoje odmienne gusta przez zerwanie bohaterów polskich dzieł z okolicznych ścian. Dziewczynka z chryzantemami chyba się spodobała, bo w wymagającej przecież lokalizacji wisi już całkiem długo.
8. Domki na Szmulkach, podwórko przy Łochowskiej (obok muralu przy Łochowskiej 31)
Po prostu fajne domki, można rzucić okiem przy okazji muralowej wycieczki na Szmulki.
9. Łomżyńska 20, postacie w oknach
Zostajemy na Szmulkach, w oknach przesłoniętych paździerzem zadomowiły się czarne postacie. Wszystko pod patronatem Kiziorów z Pragi. Z tego powodu Szmulki korzystnie zwiedzać na rowerze, zwłaszcza, jeśli fotografujecie czymś nowszym niż Zorka Pięć. Oczywiście przesadzam, taki typowy turystyczny straszak. Chociaż na mieszkanie na Szmulkach jeszcze nie jestem gotowy.
10. Twarze z Brzeskiej, ulica Brzeska 6
Kończymy klasyczną pozycją, raczej opatrzoną. Twarze z Brzeskiej, pogodne i ufne. Nie popełniajcie tego błędu na Brzeskiej, tu bezpieczne minimum to twarz pokerzysty. Poćwiczcie przed lustrem.
W kolejnym Street Artowym odcinku będą praskie murale. Może do tego czasu będzie już gotowy ostatni, piąty mural w ramach Street Art Doping 2015.
gardzę sobą za to ile razy w tym roku wybierałam się do warszawy i ile razy mi się nie chciało tego zrobić. a ja lubię to miasto, mam do niego 3 h pociągiem, dluga listę rzeczy do obejrzenia i swoich ludzi. czekam jeszcze na te murale, może wreszcie mnie ruszy i przyjadę na pragę znowu.
a noriaki to mój ziomek, w sensie poznaniak. u nas w mieście jest go pełno, podoba mi sie że jest konsekwentny i dorobił się rozpoznawalnosci. nawet w paryżu raz go widziałam, miłe uczucie.
Mam tak samo z Gdynią, wybieram się tam od pół roku i jakoś się nie udało do tej pory. A wymówki coraz słabsze odkąd jest pendolino.
Noriaki z tego co widziałem wrzucał ostatnio zdjęcia z Bułgarii nawet. W Warszawie widziałem przynajmniej 4 sztuki, a pewnie jest znacznie więcej.
Punkt 6 tez nie istnieje. Poza tym Kamionek i Grochów to nie Praga!
Faktycznie, chyba szóstka padła razem z ceglanym ogrodzeniem. Co do Kamionka i Grochowa: tu nie jestem dogmatyczny, bo w końcu administracyjnie to Praga Południe. Ale wiem, że dla niektórych jest to pogląd nie do przyjęcia 😉
Cudowne te prace. Kiedy spaceruję po mieście i spotykam takie prace to zazwyczaj, poza chwilami refleksji, nabieram wiary w ludzkość…