Street Art w podróży: murale i graffiti na zdjęciach

Street Art w podróży

Nie wiem jak Wy, ale ja zorientowałem się że z wyjazdów przywożę sporo zdjęć pomazanych ścian: okazałych murali, małych wlepek albo wręcz bohomazów.  Po zdjęciach walących się budynków i starych kamienic to chyba mój drugi najpopularniejszy motyw zdjęciowy.  Jak sobie o tym myślę, to chyba miasta ze Street Artem są ciekawsze, takie mniej pod linijkę, bardziej wyraziste.  Dlatego podobało mi się na przykład w Łodzi, mimo, że miasto ma, oględnie mówiąc, nieoczywistą urodę. W Tel Avivie też z przyjemnością snułem się po okolicy pełnej baraków, które pokryto malunkami. Nie mówię od razu, że poszukiwanie Street Artu to mój główny cel każdego wyjazdu, ale dla mnie ciekawy motyw, którego wypatruję w podróży.

 banksy kamionek grafitti

Ale i całkiem blisko

Swoją drogą graffiti mocno inspirowane Banksym znalazłem całkiem niedawno na warszawskim śmietniku. Także czasem nie trzeba ruszać się bardzo daleko, żeby zobaczyć coś ciekawego. Sprzyjają na pewno tereny poprzemysłowe, miejsca nieco odludne. Stare budynki. Ale zdarzy się i na najbardziej poukładanej starówce, między straganem z pamiątkami wyprodukowanymi w Chinach, a wejściem informacji turystycznej. I jeśli tylko jest to działalność z pewnym wyczuciem i gustem, to ja jestem za. Żeby było jasne: napis Legia to wg moich standardów żadna twórczość. Raczej działalność plemienna. Pomazany pociąg to czysty wandalizm.

DSC_0138

Ważne żeby był charakterny

Ale nie musicie się ze mną zgadzać, i chyba najlepsze w Streetarcie jest to, że nie ma reguł. I że jest to działalność niekomercyjna. Chociaż, jeśli oglądaliście film Wejście przez sklep z pamiątkami, to wiecie, że można na Streetarcie zarobić. Biznes stara się wchłaniać także i ten obszar: a to zleci komuś komercyjny mural, a to radośni graficiarze zareklamują sok owocowy. Naturalna kolej rzeczy, ale nie takiej „twórczości” szukam na ścianach.

Szukam wykwitów radosnej twórczości. I o tym jest zakładka Street Art na Wyjazdologii. Za każdym razem, gdy z wyjazdu zbierze się solidna porcja ściennej twórczości, będziecie mogli obejrzeć galerię. A ja jednak zaczynam myśleć, czy nie wybrać się gdzieś w poszukiwaniu murali…

2 komentarze

  • niesmigielska pisze:

    tak specjalnie specjalnie w poszukiwaniu murali to ja już się oduczyłam wybierać – bo za kazdym razem się okazywało, że albo było i ni ma, albo w ogóle podana lokalizacja była zła. i streetartu szukam już tylko na czuja, nie wierząc żadnym mapkom, włączając go naturalnie w wielki plan zwiedzania miejsca, w którym jestesmy. problem w tym, że jest nas dwójka. i tylko jedna osoba jest entuzjastą street artu. i to jest kierownik oddziału zwiedzania. i to jestem ja. krótko mówiąc, moj mąż ma przesrane.

    • Piotr pisze:

      U mnie małżonka wykazuje pewną wyrozumiałość, w razie czego odłączam się od wycieczki na chwilę. Chociaż też zwykle malunki się przydarzają, raczej nie są głównym celem. Pozdrowienia i zdrowia. Piotr

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *