Nie da się ukryć, że mimo uczynienia z Łodzi drogowego centrum wszechświata, a przynajmniej Polski, miasto jest dalekie od rozkwitu. Mieszkańców coraz mniej, rudery w centrum miasta. Ale jedna rzecz się w mieście udała: kwitnie Stret Art. We wpisie zobaczycie trochę już archiwalny stan ściennej twórczości, od tego czasu powstały już nowe murale.
Łódzkie murale: od Pewexu do współczesnej sztuki ściennej
Ostało się trochę murali reklamowych z PRLu, swój ślad na murach zostawiła Poczta Główna, jest też Pewex. Ale clue programu to nowe produkcje. Pewnie stan łódzkich budynków okazał się dla twórców zaletą. Można było wykorzystać zionące pustką okna, odrapane elewacja, jeden z budynków dorobił się nawet specyficznej płaskorzeźby – rysunek został „wydrapany” w tynku. Na to raczej nie pójdzie żadna preżna spółdzielnia, czy wspólnota łączączych sie w kredycie mieszkaniowym na trzydzieści lat. W Łodzi znajdziecie nie tylko fundację Urban Forms, która działa na rzecz Street Artu, ale i zaangażowany w sprawę Urząd Miasta. Ba, nawet Ministerstwo Kultury strategicznie popiera. Czyli poważna sprawa.
Okazuje się nawet, że zamiast termomodernizacji zakończonej klasyczną pastelozą, można zafundować sobie na bloku elegancki mural. Pytanie, czy gdy w końcu Łódź wypięknieje (są plany rewitalizacji kilku kwartałów) ktoś nie wpadnie na pomysł, że tak twórczość już do miasta nie pasuje. Ja w każdym razie planuję kolejny wypad do tego miasta żeby obejrzeć to, co powstało od czasu mojej ostatniej wizyty.
Zabawne kibolskie teksty w bonusie
Oprócz murali rozczuliła mnie też hasłowa wojna kibiców ŁKSu i Widzewa, z chyba rzadkim w tej grupie poczuciem humoru. ŁKS robi herbatę z wody po pierogach, w rewanżu Widzew śmiał sie na Kac Wawie. Dissy zamiast ustawek, słowna szermierka zamiast błysku noża w ciemnym zaułku. Tylko przyklasnąć. Ciekawe, czy na podobny dystans byłoby stać antagonistów z innych miast. Może się doczekamy?