Smutny jest wniosek po lekturze książki Katarzyny Pawlak „Za Chiny Ludowe”. Otóż nie zobaczycie już raczej Chin w tradycyjnym wydaniu, większa jest szansa, że traficie na skansen, produkt udający „typową wioskę”. Jeśli nawet autorka, władająca językiem chińskim i studiująca w tym kraju, często miała w książce wrażenie, że gdzieś pojawia się za późno, to pewnie szeregowy odwiedzający wykorzystujący właśnie swoje dwa tygodnie urlopu ma marne widoki na Chiny w dawnym wydaniu.
Ale sama książka ma do zaproponowania znacznie więcej. Bo i nasze oczekiwanie wieśniaków brodzących po kostki w ryżu jest równie adekwatne jak opisywanie Polski przez pryzmat góralszczyzny z Krupówek.
Laowaj w świecie bez Googla
Ciekawy to świat gdzie nie radzi sobie wyszukiwarka Google (jest wyszukiwarka Baidu), gdzie Facebook (zablokowany rzecz jasna) zastąpiony jest przez Renrenwang i gdzie obcokrajowcy nazywani laowajami są traktowani z wyraźnym politowaniem. Bo co taki laowaj może o Chinach wiedzieć?
Czy zmieści mu się w głowie, że systemem opieki socjalnej (zdrowotnej, emerytalnej) można objąć tylko mieszkańców miast? Czy przyjmie do wiadomości, że żenić się owszem można, ale mężczyzna bez mieszkania w większości przypadków traci zdolność matrymonialną. No i mimo, że obcokrajowiec jest skłonny nabyć tańszą, chińską kopię zachodnich sprzętów, to postuka się w czoło słysząc, że można skopiować całe miasto. A niby czemu nie postawić sobie w Chinach szwedzkiego miasteczka?
Kawałek dobrej roboty i warsztat socjologiczny
Teksty zawarte w książce pierwotnie ukazywały się na blogu http://zachinyludowe.net/ natomiast nie jest to zwykły zapis „tu byłam, to widziałam, a to jest zdjęcie z tubylcem”, widać, że autorka ma warsztat z zakresu nauk społecznych i sporo o Chinach wie. Wykonała też spory wysiłek, żeby czytelnikowi ten świat objaśnić. Pierwsza część książki pokazują chińską codzienność i tłumaczy podstawowe kwestie. I te podstawowe kwestie bywają zaskakujące. Druga część to zapis podróży autorki po kraju: raz udaje się jej złapać znikający ludzki krajobraz, innym razem, chcąc nie chcąc, trafia do skansenu.
Książkę polecam, nawet jeśli do Chin się nie wybieracie. Zawsze lepiej dziwić się światu w ciekawym towarzystwie, a autorka z pewnością takowe zapewnia.
Za Chiny ludowe, Katarzyna Pawlak, Carta Blanca, Seria Bieguny, 2013