Jeśli Polska to dla Was migawki z molo w Sopocie i warszawskie (nieliczne przyznajmy) drapacze chmur, to książka Siódemka Ziemowita Szczerka raczej do Was nie trafi. Jeśli jednak dostrzegacie w kraju nad Wisłą rys azjatycki, a przejeżdżając przez Raszyn żałujecie, że w wyposażeniu samochodów osobowych nie ma rakiet ziemia-ziemia, śmiało ruszajcie do księgarni.
Wiedźmin i brygada Filipa Springera
Główny bohater przemierza drogę krajową numer siedem. I napotyka galerię swoistych postaci. Jest Wiedźmin wracający ze zjazdu wiedźminów z zestawem psychodelicznych eliksirów. Bijatyka grupy czechofili z bałkanofilami. Jest brygada wielbicieli Filipa Springera, która planuje zdetonować jeden z przydrożnych nowotworów budowlanych. Siódemka po części traktuje właśnie o nadwiślańskiej brzydocie i bylejakości architektonicznej. Ale coś, co u wspomnianego Filipa Springera pojawia się w kontekście głównie negatywnym, Szczerek traktuje z pewną czułością.
Twarde, słowiańskie jądro
Bo książka jest raczej o polskości, o łączności z twardym, słowiańskim jądrem. Znajdziecie dysputy z figurami kolejnych królów Polski, rozważania naszych sąsiadach. Teorie polskocentryczne i zgoła przeciwne. Wszystko w groteskowym sosie wyprawy przez arterię będącą krwiobiegiem trzydziestoośmiomilionowego kraju. Arterię z poważną miażdzycą, jeśli trzymamy się naczyniowej terminologii.
Im dalej w trasę i im dalej w książkę tym bardziej śmiech więźnie w gardle. Z dwóch powodów. Po pierwsze trudno wyrzucić z głowy myśl, że te przydrożne wynalazki w postaci kiczowatych knajp i radosnej działalności reklamowej to my we własnej osobie. Mimo całej baterii aspiracji i europejskiego chciejstwa tacy po części jesteśmy. A drugi powód to realność scenariusza kreślonego przez Szczerka. Żeby nie psuć lektury zdradzę tylko, że zaczyna się od ruchów wojsk rosyjskich przy granicy. Stopniowe przechodzenie od rozbawienia do refleksji mieliśmy już zresztą przy poprzedniej książce tego autora. Tutaj gradacja jest chyba jeszcze mocniejsza.
Szczerek daje do myślenia bardziej, niż niejedna rozprawa nad charakterem narodowym i pozycja o relacjach polsko-sąsiedzkich. A styl ma nie do podrobienia. No bo, czy „facet o twarzy Fiata Multipli” to nie jest genialny opis?
Siódemka, Zemowit Szczerek, Ha! art
przeczytałam „mordor” i tą jedną książką szczerek i dał mi w zęby i skradł serduszko.
„siódemkę” też bym łyknęła, ale na razie mam na półce „rzeczpospolitą zwycięską” i tak i chciałabym, i boję się, a zaraz będę musiała ja oddać do biblioteki, ale boję się tonu popularnonaukowego, już za dużo się naczytałam na studiach o historii, dziękuję. czytałeś?
Nie czytałem jeszcze, ale to faktycznie może być karkołomny gatunek w wykonaniu Szczerka. Jego reportaże w Polityce o ziemiach odzyskanych mnie jakoś nie porwały i mam wrażenie, że jednak im dalej od realiów tym bliżej mu do geniuszu. No ale może to jednak bardziej fiction niż political, wtedy jest nadzieja..