Zaczynamy nowy, epizodyczny cykl. KOLOROFOTY – czyli nowy-gorszy-instagram. Zdjęcia z telefonu potraktowane farbami plakatowymi. Wolne od dyktatu kwadratu. Mam taką dysfunkcję, że nie idzie mi kadrowanie równoboczne. A tu proszę, prostokąty jak się patrzy.
Dziś urobek świeży, z warszawskiego Kamionka. Taka część prawobrzeżnej Warszawy, ale jeszcze nie dzielnica. Nie pytajcie gdzie to dokładnie jest, bo to kwestia równie drażliwa jak likwidacja KRUSu czy opłaty za autostrady. Gdziekolwiek byście nie zlokalizowali Kamionka, i tak zaraz dowiecie się, że to raczej Grochów albo nawet Gocław. Swego rodzaju lokalny sport, zwykle niegroźny, chyba, że traficie na dzielnicowego purystę. Wtedy zgódźcie się na wszystko. Choćby i dostęp do morza dla Tarchomina.
Kamionek stoi pofabrycznymi zabudowaniami, zmęczonymi elewacjami. Ale mieści też, choć z trudem, przytłaczający Stadion Narodowy. I zielony azyl Parku Skaryszewskiego. Widoki jakie zobaczycie niżej są nie tylko podkolorowane. Są też wybiórcze, wypaczone i wyrachowane!