Gdy szykując się do wyjazdu do Rumunii przeczytałem o kolejce parowej Mocanita w miasteczku Viseu de Sus, wiedziałem, że muszę się tam wybrać. Entuzjazm towarzyszki mojej podróży był ograniczony, ale chyba koniec końców kolejowa eskapada też przypadła jej do gustu.
Wiem, przejazd kolejką parową brzmi źle, jak tandetna atrakcja turystyczna.Czemu tak się uparłem na tę kolejkę? Od jakiegoś czasu odczuwam spory sentyment do wszelkiej maści starej maszynerii (prawdopodobnie oznaka nadchodzącej starości, kolejnym symptomem będzie zakup motocykla w okolicy czterdziestych narodzin). Poza tym kolejka jedzie przez bardzo malownicze górskie rejony. Możesz zabrać się kolejką w góry i z górnej stacji zrobić kilkudniowy trekking. Warto tylko dogadać się wcześniej z leśnikami czy znajdą dla Was nocleg. Bo na co dzień kolejka jest wykorzystywana do transportu drewna.
Pewnie tu zanocujesz, jeśli chcesz się przejechać kolejką
Jest jedna możliwość zakupu biletu z wyprzedzeniem, ale wtedy kupujesz bilet droższy, w pakiecie z usługami, których niekoniecznie pożądasz: przejazd w lepszym, oszklonym wagonie oraz kupon na obiad na końcowej stacji. W każdym razie jeśli wolisz dłużej pospać, możesz dołożyć trochę grosza i kupić bilet premium.
Z takim lub innym biletem w końcu lądujesz w wagonie i ruszasz w nieznane. Początkowo mijasz zabudowania, potem krajobraz zmienia się w typowy górski pejzaż. A to jedziesz wzdłuż rzeki, a to mijasz malownicze skalne zbocze. Widoki przednie. Do tego oczywiście cały sznyt kolejki parowej: snujący się za lokomotywą dym, wagon pełny drewna i postoje na uzupełnienie wody i schłodzenie lokomotywy. W powietrzu unoszą się ciemne drobiny sadzy, nawet sceptycznie nastawieni do ruchu ekologicznego doceniają w tym momencie, że kolej parowa to dziś tylko atrakcja turystyczna. Ale bardzo stylowa.
W drogę, zarezerwuj sobie pół dnia
Wyjeżdżasz około dziewiątej i po dwóch godzinach i przejechaniu nieco ponad dwudziestu kilometrów jesteś na stacji końcowej. Tam możesz zjeść coś z grilla, albo zaliczyć mały szlak na pobliski szczyt (około 4o minut w dwie strony, więc spokojnie zdążysz na powrót pociągu). Powrót do Viseu około czternastej. Atrakcja jest dość popularna wśród samych Rumunów, zwłaszcza w wakacyjne weekendy. Jeśli możecie wybrać się tam innego dnia, będzie łatwiej o bilety, a i sama podróż może być wtedy przyjemniejsza.
Jak widać, cała eskapada wymaga dobrego zaplanowania i noclegu w Viseu lub okolicy. Popatrzcie na zdjęcia i sami oceńcie, czy warto. Kwestie praktyczne na stronie Mocanity: http://www.cffviseu.ro/content/index.php