Planując wyjazd do Estonii nie spodziewałem się, jakie atrakcje kryje wyspa Sarema. Hitem wyjazdu była prawdziwa posowiecka dacza z sauną i szklarnią, ale i klasyczne pozycje w postacie starych, drewnianych wiatraków i pocztówkowych latarni morskich robiły wrażenie.
Wyspa na wakacje to zawsze dobry pomysł, a Estonia ma ich 1521. Sarema (Saaremaa jak chcą miejscowi) jest spośród nich największa. W czasach sowieckich wyspa była strategicznym obiektem wojskowym, więc podróże były, oględnie mówiąc, utrudnione. Dziś jest znacznie prościej, nie potrzebujecie przepustki.
Co ciekawe, żeby dostać się na tę największą wyspę, trzeba najpierw pokonać inną, znacznie mniejszą. Ale po kolei.
1. Jak dostać się na wyspę Sarema? Prom na Saremę.
Nie trzeba być tytanem intelektu, żeby pomyśleć o promie. Rejs zaczynamy w miejscowości Virtsu i dopływamy do Kuivatsu na wyspie Muhu. Muhu jest połączone drogą z Saremą. Jak to w Estonii, wszystko jest zinternetyzowane (no nie ma takiego słowa) więc także bilety na prom można kupić w sieci.
Warto jedynie tak zaplanować wyprawę na Saremę, żeby nie płynąć na nią w piątek po południu i nie wracać w niedzielę wieczorem. Sarema to miejsce popularne wśród samych Estończyków, więc w porze weekendowych wyjazdów i powrotów bywają kolejki do przeprawy promowej, a i bilety są droższe.
Po załatwieniu technikaliów, możemy cieszyć się krótkim rejsem na Saremę.
2. Noclegi na wyspie Sarema – wynajmij daczę, koniecznie z sauną.
Jeśli chcecie zaznać prawdziwie wyspiarskiego życia po estońsku, macie do wyboru dwie opcje. Domek w klasycznym, skandynawskim stylu albo posowiecką daczę. Koniecznie z sauną, nawet jeśli to środek lata. Jako miłośnik wszelkiej egzotyki, wybrałem oczywiście daczę. Wyjście z sauny prowadziło prosto do szklarni gdzie pięły się w górę krzaki z pomidorami. Termometr w saunie zdzielano w CCCP. Przyznacie, że dla takiej miejscówki warto przejechać z Polski te tysiąc kilometrów.
Do tego klasycznie: ogród i sporo miejsca. Oraz boazeria. Dużo boazerii. Namiary na dom znajdziecie tu. Jeden mankament: miłośnicy sedesów spłukiwanych wodą będą rozczarowani, ale wbrew pozorom nie było to wielkim problemem.
3. Wiatraki na wyspie Sarema – Angla
Wiatraki to pocztówkowy obraz dla którego wielu ściąga na wyspę. Łatwo uczynić zadość temu życzeniu, wystarczy pojechać do miejscowości Angla, gdzie jak na tacy macie podanych 5 wiatraków. Coś w rodzaju małego skansenu. Wiatraki można zwiedzić od środka, dla wiatrakowych maniaków podane są szczegółowe informacje techniczne, dla mniej wyrobionych szmaciany młynarz i młynarzowa. Całkiem podobni do szmacianych postaci z parku Lahemaa.
Wiatraki malownicze, przy odpowiednim kadrowaniu wyglądają na opuszczone zabudowania gdzieś na odludziu. W rzeczywistości zwiedzający raczej zawsze są, a wiatraki stoją zaraz obok drogi.
4. Latarnie morskie na wyspie Sarema – Sorve
Kolejny pocztówkowy element wyspy, dziś na Saremie jest 6 działających latarni morskich. Ja wybrałem się na półwysep Sorve. Latarnia w obecnej postaci została ukończona w 1960 roku, ale pierwsza latarnia powstała w tym miejscu już w siedemnastym wieku. Budynek ma 52 metry, biało-czarna wieża na wąskim półwyspie wygląda jak porządny landszaft, olejem na płótnie.
Po drodze do Sorve mijacie jeszcze latarnię Ansekula. Oprócz latarni na półwyspie znajdziecie plażę i przyjemną restaurację.
5. Klif Panga
Kolejne miejsce, które warto zobaczyć na wyspie Sarema. Klif o wysokości ponad 20 metrów rozciąga się na północnym wybrzeży wyspy. Przyjemne miejsce na spacer. Z tego co pamiętam końcowy odcinek drogi do Pangi jest szutrowy, więc jazda jest zdecydowanie wolniejsza.
6. Jedyne miasto na wyspie Sarema- Kuressaare
Jeśli sprawdzicie w przewodniku, to główną atrakcją Kuressaare jest zamek. Faktycznie, z zewnątrz niczego sobie, środek kryje muzem poświęcone wyspie. Godna uwagi jest też stara zabudowa, zwłaszcza drewniane domy. Spory wybór knajp no i miasto to oczywiście dobry punkt zaopatrzeniowy (markety). Przed podróżą miałem przeświadczenie, że trzeba zapakować bagażnik jedzeniem zanim wjadę na prom. Nic bardziej mylnego – na wyspie jest sporo sklepów, a ceny raczej normalne, estońskie.
Kuressaare jest także znanym ośrodkiem spa, ale sami rozumiecie, że żadne spa nie może przebić daczy ze zintegrowaną szklarnią.
Możecie oczywiście zwiedzić więcej atrakcji Saremy, szukać wiatraków i zaliczać latarnie. Ale w końcu jesteście na wakacjach. I do tego na wyspie, to zobowiązuje do zdecydowanie wolniejszych obrotów.
Fajne, ale ścieżka przyrodnicza w Lahemaa jakoś bardziej mi podeszła 🙂