Co zobaczyć w Ligurii, odcinek drugi. Tym razem na warsztat bierzemy dwa rybackie miasteczka: Noli i Varigottti. Dwa miejsca godne polecenia. No, może półtora. Bo jedno z miasteczek jest po pierwsze raczej po-rybackie, a po drugie ma coś na kształt irytującej promenady. Ale o tym za chwilę.
Noli – rybackie łodzie i owoce morza
Zaczynamy od Noli. Sądząc po liczbie mieszkańców (dwa tysiące z hakiem), miejscowość jest kameralna. Ale historycznie było to małe imperium: siedemdziesiąt dwie kamienne wieże i lokalne centrum handlu. Ba, aż do osiemnastego wieku Republika Noli cieszyła się niepodległością. Potem nastał Napoleon i skończyły się złote czasy.
Dziś ostały się raptem cztery wieże, ale na wzgórzu nadal widać pozostałości zamku i kawałek murów. W samym Noli znajdziemy wąskie uliczki i kilka kameralnych placów. Najlepsze jednak czeka na plaży: poza nieuchronnymi rzędami leżaków stoją też rybackie łodzie z pełnym ekwipunkiem. Jeśli nawet podejrzewacie, że to tylko turystyczna inscenizacja, ciągle jest malowniczo, a rzekomi statyści uwijają się z sieciami niczym prawdziwi rybacy.
Na plaży postanowiłem przetestować nowy, długi obiektyw i zabawić się w domorosłego paparazzo. Temperatura nie sprzyjała jeszcze trybowi bikini, więc w charakterze obiektów musieli wystarczyć mi mieszkańcy płci zdecydowanie męskiej oraz ludność napływowa o zacięciu handlowym. Najbardziej fotogeniczne były chyba jednak mewy. O obiektywie pewnie jeszcze napomknę w którejś z relacji, póki co muszę powiedzieć, że strzały zza węgła były nieco rozczarowujące.
Po plażowaniu możecie pokrzepić się w jednej z nolickich (nolitańskich?) knajpek. I tu rybacki charakter nie zawodzi: śmiało można zawinszować sobie talerz owoców morza. Nie znam nazw wszystkich żyjątek, które pojawiły się na stole, ale dzielnie poradziłem sobie z każdą muszlą i odnóżem. Zdecydowanie to mocny punkt wizyty w Noli.
Varigotti – pocztówka kontra grodzona plaża
Jeśli poguglujecie sobie Varigotti, to można oczekiwać jeszcze bardziej malowniczej rybackiej miejscowości. No po prostu pocztówka w pastelowych kolorach.
W rzeczywistości większość nadmorskiej promenady to ruchliwa ulica i pogrodzona przez bary i hotele plaża. A kolorowe rybackie domki, które zobaczycie na pocztówkach trochę straciły swój urok po przekształceniu w pensjonaty. Ciągle zostało kilka ciekawych fasad i zakamarków w których stoją łodzie. Jeśli mielibyście przyjechać specjalnie do Varigotii, trochę szkoda zachodu. Można tu jednak wpaść na chwilę po drodze z Noli.
Kolejna korespondencja z Ligurii już niebawem. W odwodzie zostało jeszcze kilka niezłych miejsc. Powiem nawet, że najlepsze ciągle przed nami.