Czy przewodnik po atrakcjach Kijowa może nie zawierać ani jednej cerkwi? Zapraszam na alternatywne zwiedzanie ukraińskiej stolicy. Zaczniemy od wizyty w krematorium, a potem będzie jeszcze ciekawiej. W planie dużo betonu, statek kosmiczny i chwila wytchnienia na plaży rodem z Miami.
Lista brutalistycznych budynków i ogólniej mówiąc, wszelkiej maści socmoderny, jest w Kijowie bardzo bogata. Tym kluczem zwiedzałem miasto, chociaż nie obeszło się bez dygresji zupełnie spoza betonowego klucza.
Jeśli słowo brutal jest Ci zupełnie obce, zapraszam na mały wstęp teoretyczny do wpisu z Kiszyniowa. Tymczasem bez zbędnych powtórek zaczynamy wycieczkę po Kijowie.
1. Krematorium w Kijowie, ulica Baikova 16
Gdyby Wyjazdologia miała profil bardziej akademicki, napisałbym tak: poznawanie każdej kultury najlepiej rozpocząć od końca, a gdzie najlepiej się o nim przekonać, jak nie w miejskim krematorium? Napiszę jednak tylko, że kijowskie krematorium to moim zdaniem najciekawszy architektonicznie budynek w mieście.
Zanim jednak wyruszycie w japonkach i hawajskich szortach wykonać tam popisowego selfiaka, warto pamiętać, że to działające krematorium, gdzie kijowianie przyjeżdżają pożegnać i spopielić swoich zmarłych krewnych. Klasyczne zwiedzanie jest zatem niezbyt na miejscu, przynajmniej ja nie czułem się tam komfortowo w roli turysty i starałem się zwyczajnie nie przeszkadzać. Tyle w sekcji savoir vivre, przechodzimy do architektury.
A ta wygląda zupełnie kosmicznie, bez charakteryzacji zagrałaby w filmie science fiction z lat siedemdziesiątych. Sam budynek ukończono w 1981 roku, ale budowa trwała w sumie 13 lat. Architektura budynku i całego kompleksu pamięci pełnić miała funkcję terapeutyczną, z pewnością fantastyczne kształty są nie z tego świata, chociaż można się spierać czy faktycznie uspokają, czy też bardziej niepokoją. Pierwotnie w pobliżu stała też oryginalnie zdobiona ściana pamięci, jednak zaraz po jej powstaniu dekoracje pokryto tynkiem i tylko niewielki odkryty fragment pozwala się domyślać co skrywa warstwa tynku.
Na cmentarz na którym znajduje się krematorium można się dostać pieszo ze stacji Lybidska, ale przygotujcie się na dłuższy spacer.
2. Kosmiczna Atrakcja Kijowa: UFO czyli Biblioteka Naukowo-Techniczna w Kijowie, Antonovycha 180
Ten, futurystyczny jak na swoje czasy, budynek stanowi żywy dowód na to, że trzeba się spieszyć ze zwiedzaniem kijowskiego modernizmu. Kosmiczny spodek wydaje się dziś opuszczony i stopniowo wchłaniany przez zabudowania pobliskiego centrum handlowego. Całość chroniona blaszanym ogrodzeniem, pozostaje tylko wybór najlepszego kadru z zewnątrz.
Część w kształcie dysku pełniła kiedyś rolę audytorium i ciekawie korespondowała z drugą, bardziej klasyczną częścią, wyglądającą jak typowy biurowiec. Niestety kompleks z 1971 roku niszczeje i może nie doczekać się uznania swojej wyjątkowej architektury za godną remontu.
3. Dom meblowy w Kijowie, Bulwar Druzhby Narodiv 23
Dom meblowy z 1984 przywodzi trochę na myśl dalekowschodnie pagody, ale jest pełnokrwistym okazem modernizmu. Powstał, zgodnie z nazwą, jako miejsce sprzedaży mebli, nowatorsko jak na tamte czasy miał przedstawiać kompletnie wyposażone mieszkania. Czyli coś co znamy dziś, między innymi, z niebieskich hal meblarzy ze Szwecji.
Zaskakująco, pierwotna funkcja budynku utrzymała się do dziś. Jeśli planujecie zakup mebli, to wizyta pod tym adresem będzie nie od rzeczy, chociaż wysyłka tapczanu do macierzy może swoje kosztować. Warto wejść do środka żeby zobaczyć od wewnątrz konstrukcję wygiętego dachu. Spodziewajcie się jednak, że wszelka próba fotografowania wnętrz zostanie zduszona w zarodku. Nie wolno i już. A dlaczego nie wolno? Bo nie wolno. Ale Panie, piękna architektura! No piękna, ale nie wolno. Nieostatni to podczas tej ekskursji przypadek, kiedy znudzony przedstawiciel bezpieczeństwa postanawia się wykazać. Można oczywiście się awanturować, ale chyba trochę szkoda zdrowia.
4. Pałac Ukraina, Velyka Vasylkivska 103
Ta największa na Ukrainie hala koncertowa jest niestety upstrzona reklamami nadchodzących imprez, co utrudnia docenienie łukowato wygiętej fasady z żyletkowymi, pionowymi podziałami. Budynek otwarto w 1970 roku, inna ważna liczba, to 3.714. Tylu widzów może pomieścić główna sala. Prawda, że dokładnie policzone?
5. Hotel Salute – Ivana Mazepy 11
Przed nami kolejny przedstawiciel architektury kosmicznej. Hotel Salute miał być pierwotnie wieżowcem. Z większą liczbą kondygnacji prezentowałby się zapewne bardziej proporcjonalnie, ale już nie tak osobliwie. Miał być ponad dwuktronie wyższy, zabrakło jednak funduszy i dziś możemy nacieszyć oko charakterystyczną, walcowatą bryłą zwieńczoną okrągłymi otworami rodem z łodzi oraz asymetrycznie położonym, kolistym nawisem. Na dole, nieopodal wejścia, warto zwrócić uwagę na zdobienia w postaci złotawych gwiazd.
Czy warto wejść do środka? To zależy czego szukacie. Hotelowe lobby to leniwa projekcja biznesowego sznytu rodem z lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Jeśli pewnym krokiem ruszycie do windy, to kolejne kondygnacje nie wnoszą już wiele więcej. Z ostatniego piętra można wydostać się na zewnętrzne, dość zniszczone schody, ale poza satysfakcją małego odkrywcy wiele więcej tam na Was nie czeka. W każdym razie na pewno nie widoki, tych zupełnie brak.
Jeśli powyższy ekstrakt hotelowej przygody to za mało, można w trzygwiazdkowym Hotelu Salute zerezerwować nocleg. Dajcie znać jak było.
6. Pomnik Matki Ukrainy i Muzeum II Wojny Światowej
Pomnik Matki Ukrainy nie jest oczywiście betonowy, ale nie mogło go zabraknąć w tym przewodniku po Kijowie z dwóch powodów. Po pierwsze, cóż jest bardziej brutalne od wznoszącej się na sto dwa metry i ważącej 560 ton metalowej postaci kobiety z mieczem? Statua powstała w 1981 roku, stąd na tarczy widnieje jeszcze godło ZSRR, które ostało się mimo tutejszej ustawy dekomunizacyjnej.
Choć dzieło budzi dziś kontrowersje, to nie można mu odmówić swoistego uroku. Posępnego, ale i dumnego. Bez cienia ironii napiszę, że po skasowaniu wątków militarnych, jest w tym jakaś apoteoza kobiecości, żeby nie napisać: feminizmu.
Po drugie, pomnik stoi na terenie Muzeum Historycznego Ukrainy w II Wojnie Światowej, a tu już betonu nie brakuje. Przechodząc przez grubo ciosane korytarze z surowego betonu mijamy pomniki żołnierzy i ludności cywilnej, wszystko w dużej skali i o surowym wyrazie. Nie przeszkadza to zwiedzającym w robieniu uśmiechniętych zdjęć. Na tle ruszających od ataku wojaków wyposażonych w pepesze i bagnety.
Uwagę zwraca także Znicz Chwały , który jednak z powodu oszczędności płonie tylko podczas wyjątkowych okazji. Zasilany gazem znicz okazał się wyjątkowo łasy na paliwo. Pozostaje więc tylko wspiąć się na jego podstawę, skąd roztacza się panorama zadnieprzańskich blokowisk, tonących w zieleni. Tak to przynajmniej wygląda z oddali.
7. Pomniki przy stacji Metra Dnipro
Porzucamy znów turystyczny szlak i ruszamy na stację metra Dnipro. Pierwsza linia. Stojące tam posągi Pokoju i Pracy spoczywają na modernistycznych klatkach schodowych, a wszystko na tle panoramy Dniepru i jego drugiego brzegu. Mówcie co chcecie, ale dla takich miejskich landszaftów warto zrobić przystanek.
8. Alternatywna atrakcja Kijowa – bazar przy stacji metra Lisowa
Wracamy do metra, żeby wyruszyć na ostatnią stację czerwonej linii. Przy stacji Lisova znajdziecie wielki bazar, gdzie nieco taniej niż w centrum kupicie czereśnie i napijecie się kwasu chlebowego. Generalnie oferta handlowa jest na tyle bogata, że nikt nie pozostanie obojętnym. Zwłaszcza koneserzy konfekcji. Jest tu sporo prawdziwego, kijowskiego życia, chociaż rozczarowani będą poszukiwacze egzotyki przez wielkie E. Czasem nieco osobliwie, ale podobnie jak na dowolnym polskim bazarze.
Rozczarowani będą także żądni hipsterskich doświadczeń w pobliskim Art Zavod Platforma. W założeniu miało być to coś na kształt znanych i u nas, pofabrycznych terenów zgentryfikowanych przez artystów, food trucki i street art. Po dotarciu na miejsce okazuje się, że koło południa hipsterzy jeszcze śpią, a stylizowany na specnaz ochroniarz nie pozwala robić zdjęć. Być może źle trafiłem, bo znajdziecie też w sieci bardziej entuzjastyczne relacje z tego miejsca.
9. Plaża jak z Miami, stacja metra Hydropark
Jeśli jesteście gotowi na odrobinę wyspiarskich atrakcji, wysiadamy na stacji metra Hydropark, czyli na jednej z kijowskich wysp. Do wyboru mamy tu dwie stylizacje rzeczywistości. Pierwsza przywodzi na myśl wczasy pracownicze z późnych lat osiemdziesiątych w kombinacji ze słowiańskich przykucem na betonie. Jakieś zagubione wesołe miasteczko, piwo na barce pamiętającej lepsze czasy.
Druga twarz Hydroparku to plaża Wenecja, chociaż powinna raczej nazywać się Baywatch, albo Miami. Spójrzcie zresztą na budkę ratownika. Tu klimat jest zdecydowanie współczesny: sport, ruch i uroda. Na horyzoncie wieżowce, z daleka niemal jak w Dubaju. Zbliżenie kadru ujawnia jednak wschodnie rysy wielkoskalowej mieszkaniówki. A złote, świątynne kopuły upewniają nas gdzie faktycznie się znajdujemy.
10. Prawilna siłownia plenerowa
Nieopodal plaży znajdziecie kolejną rasową atrakcję. Może hasło siłownia plenerowa nie brzmi szałowo. Ale jeśli wyobrazicie sobie ponad 200 stanowisk do ćwiczeń, zbudowanych z grubych łańcuchów, starych części samochodowych i generalnie masy rozmaitego, żelastwa, to już wiecie, że nie jest to kolejne miejsce do popijania izotonika i spoglądania na aplikacje treningowe. Niektóre z maszyn są tak fantazyjne, że nie wiadomo, czy w poprzednim życiu nie były narzędziami tortur. Inne po dołożeniu silnika od pralki spokojnie mogłyby udawać samobieżną haubicę.
Pierwsze przyrządy do ćwiczeń pojawiły się tu w latach sześćdziesiątych wraz z otwarciem stacji metra. Także dziś nie brakuje tu śmiałków dźwigających na łańcuchach grzejniki czy boksujących się z oponami.
11. Metro w Kijowie – mozaiki, perony i żetony
Podróż kijowskim metrem, to także atrakcja sama w sobie. Poza tym, że to bardzo wygodny i tani sposób przemieszczania się po mieście, to znajdziecie sporo ciekawych architektonicznie stacji. Zwłaszcza amatorzy mozaiki będą zadowoleni. Jeśli kusi Was wyczyn w postaci odwiedzenia najgłębiej położonej na świecie stacji metra, do dyspozycji jest stacja Arsenalna, 105 metrów pod powierzchnią. Jednak poza tym, że zjeżdża się tam ruchomymi schodami nieco dłużej i wyraźnie czuć w powietrzu wilgoć, miejsce nie oferuje więcej atrakcji.
Atrakcją jest za to zakup żetonów na metro. Panie w kasach bardzo pilnują systemu jeden człowiek – jeden żeton, więc nie kupicie ich na zapas. To znaczy można próbować i w tym cała zabawa. Wydaje się, że ma to na celu promowanie biletów zakodowanych na kartach, ale dlaczego odmawiać sobie przyjemności z kontaktu z małym, zielonym, plastikowym żetonem?
12.Stalowa Tęcza czyli Pomnik Przyjaźni
Łuk i towarzyszące mu pomniki symbolizować mają braterstwo narodów ukraińskiego i rosyjskiego. Powstały w latach 80, w sześćdziesiątą rocznicę powstania ZSRR . Dziś to braterstwo jest, oględnie mówiąc, wystawione na próbę. Stąd pomysły demontażu stojącego tu pomnika dwóch robotników wznoszących order z sierpem i młotem oraz kamiennych Kozaków podpisujących umowę poddania się rosyjskiemu zwierzchnictwu.
Nawet jeśli nie porusza Was monstrualna, stalowa tęcza, warto odwiedzić tę okolicę z powodu widoków z pobliskiego tarasu.
13. Murale w Kijowie
Dużo i kolorowo, tak jest z muralami w Kijowie. Mapkę ze szczegółami znajdziecie na tej stronie. Jeśli jednak nie interesuje Was żaden konkretny artysta czy dzieło, wystarczy po prostu eksplorować miasto i wchodzić w zakamarki, z pewnością zobaczycie sporo ulicznej sztuki.
14. Kukurydze – bloki przy stacji metra Obolon
W betonowym wpisie o Kijowie nie możemy sobie pozwolić na pominięcie bloków mieszkalnych. Nie zaserwuję Wam jednak zwykłych kwadratowych pudełek. Dwie wieże przy stacji metra Obolon z racji swojej formy nazywane są kukurydzami. Mimo że podobne z daleka, różnią sie detalami.
Jak rasowe brutale, wspierają się w przyziemiu na betonowych kolumnach, a na dachu skrywają tajemnicze struktury. O zabudowanych balkonach nie muszę chyba wspominać. Mieszkańcy nie byli specjalnie gościnni, więc próba eksploracji wnętrza spaliła na panewce. Pozostała chwili beztroskiej zabawy na pobliskim placu zabaw. Utrzymanym w konwencji blaszano-betonowej.