Łęczna to miasto dla wytrawnego turysty. Blogi podróżnicze nie uginają się od wpisów w rodzaju „co zwiedzić w Łęcznej”, „dziesięć atrakcji Łęcznej które musisz zobaczyć” czy „eksploruj Łęczną jak tubylec”. Jeśli już ktoś kojarzy nazwę miasta, to zapewne z pobliską kopalnią, ewentualnie lokalną drużyną piłkarską. Czy może być zatem lepszy kierunek dla naszej serii turystyki nieoczywistej?
Przyznam, że nie planowałem wizyty w Łęcznej, ale po ataku roju komarów w Poleskim Parku Narodowym musiałem salwować się ucieczką w bardziej zurbanizowane rejony. Krótka kwerenda krajoznawcza wykazała, że w Łęcznej zobaczę za jednym zamachem trzy rynki i dwie synagogi. Ba! Jest nawet informacja turystyczna. Prawie dwadzieścia tysięcy mieszkańców, do tego stolica Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego. Jedziemy, to pół godziny samochodem od Lublina.
Stare Miasto w Łęcznej
Stare miasto w Łęcznej leży trochę na peryferiach dzisiejszego centrum. Codzienne życie toczy się w cieniu bloków i dyskontów: tam właśnie traficie, jeśli tylko wstukacie w nawigację adres Informacji Turystycznej. O tym przybytku napiszę na końcu, w ramach spoilerów napiszę tylko, że skończyło się podobnie jak w Hrubieszowie.
Najlepiej od razu ruszyć na Rynek. Dla ułatwienia rynki są ponumerowane: Rynek I, Rynek II i Rynek III. Postanowiłem nie płynąć pod prąd i rozpocząć od jedynki.
Łęczna – Rynek I
Rynek I w Łęcznej to typowy przykład modernizacji za unijne fundusze. Nic w tym złego, przygotujcie się tylko, że będzie typowo: fontanna (a jakże), kostka, kontrolowana zieleń, ławeczki, mała architektura z katalogu. Założę się, że gdzieś w Polsce jest specjalna rynkowa Ikea, gdzie samorządy zamawiają rynki w paczkach. Do samodzielnego montażu. Plus należy się za publiczną toaletę.
Żałuję, że nie trafiłem tu przed rozpoczętą w roku 2012 rewitalizacją. Ślady dawnej i jeszcze dawniejszej świetności pokazują stare obrazy i zdjęcia wiszące na Rynku (jeden). Historycznie miasto było ważnym centrum handlowym, z przywilejami organizowania jarmarków. Złota era skończyła się w wieku dziewiętnastym, trochę z powodu powstania nowych dróg i kolei omijających miasto, trochę na skutek ogólnej dziejowej zawieruchy, dość, że Łęczna znalazła się na uboczu.
Ważna data z historii najnowszej to powstanie w 1975 roku pobliskiej kopalni, która poza pracą dla mieszkańców zapewnia też rozrywkę w dziedzinie piłki kopanej. Z tego co się orientuję (czyli słabo łamane na prawie wcale) Górnik Łęczna gra w ekstraklasie.
Właściwie jedynym wyróżniającym się obiektem w rynku (może poza doskonale proporcjonalnym sklepem meblowym, spójrzcie sami na zdjęcia, cudo!) jest klasycystyczny ratusz, dziś siedziba USC. Jest też dzisiejszy urząd miasta, z wieżą zegarową.
Obok obrazów dawnej Łęcznej można na pierwszym rynku znaleźć także plan miasta z zaznaczonymi atrakcjami, łatwo zatem trafić na Rynek numer dwa.
Łęczna – Rynek II
Im dalej rewitalizacji, tym ciekawiej. Już jedną przecznicę od rynku miasto zmienia charakter. Zabudowa przerzedza się, pojawiają się drewniane domy, zniszczone, odrapane tynki. Niektóre boczne ulice mają coś z wiejskiej drogi. Ja przed wizytą na Rynku dwa odbijam w bok żeby obejrzeć kościół w stylu renesansowo-manierystycznym, leżący na Szlaku Lubelskiego Renesansu.
Oryginalniejsza od samego kościoła okazuje się dawna plebania: drewniany, dziewiętnastowieczny budynek nadgryziony zębem czasu. Trochę drewnianych ornamentów, ozdobnej blacharki na dachu, resztki brązowej farby na pociemniałych, drewnianych ścianach. Jest klimat.
Okolice Rynku II to także dwie synagogi. Wielka Synagoga robi wrażenie z zewnątrz, niestety do wnętrza się nie dostaniemy. Nie wierzcie przewodnikowi, który głosi, że środku siedzibę ma Muzeum Regionalne. Niestety jakiś czas temu je zamknięto, wejść nie można też na przylegający cmentarz żydowski.
Szkoda, bo to ponoć jedna z ładniejszych synagog w Polsce. Pozostaje tylko wyguglować zdjęcia i poczytać opisy na stojącej nieopodal tablicy informacyjnej. Synagoga Mała jest za to otwarta, ale służy za miejską bibliotekę.
Wracam na Rynek numer dwa. I tu zaskoczenie. Nie ma w sobie nic z wymuskanego, reprezentacyjnego placu. Otoczony przez zaniedbane budynki, ale tonie w zieleni. I zaparkowanych dokoła samochodach. Zaniedbany, jednak toczy się tu jakieś życie: dziecko grzebie łopatką w piasku, mieszkańcy siedzą na schodkach domu. Jako przyjezdny z aparatem czuję się tu średnio na miejscu. Ale Dwójka podoba mi się zdecydowanie bardziej niż Jedynka.
Łęczna – Rynek III
Rynek III jest jeszcze mniej typowy. Zwykłe bloki, a na środku plac zabaw. Jeśli Rynek I jest trochę na pokaz, to Trójka niczego nie udaje. To miejsce użytkowe, dla mieszkańców. I może faktycznie, trzy rynki tylko dla turystów, to byłoby za dużo. Przy całej nietrafności tego porównania przypomina mi się przypadek Barcelony (jeśli istnieje Policja Analogiczna, z pewnością jedzie już na bloga), gdzie mieszkańcy mają dość turystów i chcą ograniczyć ich liczbę. W Łęcznej, na Rynku III wszystko jest jasne: miasto jest głównie dla mieszkańców.
Suplement: Łęczna – Informacja Turystyczna
Niniejszym przechodzę w tryb marudzenia, więc spokojnie osoby z bardziej pogodnym usposobieniem mogą ten akapit pominąć. Zatem. Wizytę w Łęcznej postanowiłem rozpocząć klasycznie: od Informacji Turystycznej. Pomyślałem, że po pierwsze dowiem się czegoś o atrakcjach miasta, a po drugie takie punkty znajdują się zwykle blisko najciekawszych miejsc, więc stąd zacznę eskapadę. Podwójny błąd.
Punkt Informacji Turystycznej mieści się w Starostwie Powiatowym, co zwykle nie wróży najlepiej. Otóż, czynny jest w dni robocze od siódmej do piętnastej. Frontem do turysty. Ale nic to, jestem akurat w piątek, w godzinach urzędowania. Sam środek długiego weekendu, jednak dzień pracujący. Nie dla łęczyńskiej informacji. Kartka na drzwiach, dziś nieczynne. Miejsce też z punktu widzenia turysty kiepskie: ślepy zaułek z dala od Starego Miasta. Dlaczego na przykład nie w siedzibie USC na Rynku?
Jeśli tak ma wyglądać informacja turystyczna, najlepiej od razu ogłosić, że od poniedziałku do piątku obowiązują dni pracy wewnętrznej i interesantów nie przyjmuje się.
Ale nie dajcie się zniechęcić urzędnikom. Po prostu w Łęcznej ruszajcie od razu na Stare Miasto. I spieszcie się zwiedzać miasta, tak szybko się rewitalizują.
Dziękuję za cenne informacje, jest to jedyna strona, która w tak dokładny sposób wyjaśnia kwestię trzech rynków w Łęcznej (różne źródła mówią o ich istnieniu ale nigdzie nie można znaleźć dokładnych informacji na ten temat, a na tej stronie wszystko można zobaczyć dokładnie na zdjęciach). Informacje przydały mi się do prezentacji, pozdrawiam! 🙂
Cieszę się, że wpis się na coś przydał 🙂
„Założę się, że gdzieś w Polsce jest specjalna rynkowa Ikea, gdzie samorządy zamawiają rynki w paczkach. Do samodzielnego montażu.” made my day
Cieszę się 😉
Kopalnia więc powinna być kasa. Np. na muzeum, park rozrywki, coś tam jeszcze. Brak pomysłów?
Park rozrywki trochę nie w moim klimacie ale już muzeum chętnie, faktycznie kopalnia mogłaby coś przedsięwziąć!
Amator.
Przykro się tego czyta. Łęczna ma piękny las obok rzeki warty spaceru i wypiciu piwa. Jeszcze wiele innych miejsc…