Zwiedzanie Krakowa nie musi oznaczać wizyty na Wawelu czy Rynku Głównym. Spacer śladem murali to dobry pretekst, żeby zboczyć z głównego szlaku zwiedzania Krakowa. W 2017 roku z wizytą wpadło tu 13 milionów turystów. Może lepiej zejść im z drogi?
Od murali w Krakowie jeszcze lepszy jest drobniejszy krakowski street art, więc po drodze będziemy też polować na dzieła mniejszego kalibru.
1. Zwiedzanie Krakowa szlakiem murali: Twarze Kazimierza – ul. Józefa 17
Zaczynamy na hipsterskim (choć właściwie już dawno nie) Kazimierzu. Facjaty na murze należą do postaci związanych z krakowskim Kazimierzem: łypią na nas między innymi Kazimierz Wielki oraz jego rzekoma kochanka Esterka czy na przykład Józef Drugi Habsburg.
Mimo, że to początek wycieczki, można już zacząć rozglądać się za mniejszymi wrzutami na murach. Nie podaję adresów, bo to malunki bardziej epizodyczne niż murale, więc może się okazać, że już ich nie ma.
2. Kraków Mural Judah aka Indianin – ul. Św. Wawrzyńca 14
Jeśli facjaty z ulicy świętego Józefa były boleśnie przysłonięte przez zaparkowane samochody, to Juda w czapce z lwa jest wyraźnie zdominowany przez frytki i inne food trucki. Mural izraelskiego autora Pila Peledy, ma w zamyśle mówić o narodzie żydowskim – lew to siła, dziecko to lęk i bezbronność. Rzecz jasna w dawnym żydowskim kwartale miasta tego typu odniesień do historii znajdziemy jeszcze wiele.
3. Kraków Mural Cenzura – ul. Św. Wawrzyńca 5
Zostajemy na ulicy św. Warzyńca, tym razem mural wykonał Pikaso, temat to cenzura. Jak na moje oko, autocenzura w tym przypadku poszła trochę zbyt daleko. Wygląda jak dzieło częściowo strawione przez pożar. Niewiele widać.
Ale za to na drodze do kolejnego muralu znajdziecie garść naściennych rodzynków. Jest Clark Gable (chociaż pierwotnie zdawało mi się że to Humphrey Bogart, dziękuję czytelniczce za znak-sygnał), małe dzieło o wierności, oraz trochę ceramicznej typografii.
4. Kraków Mural Rodziny Bosaków – Plac Bawół
Zgodnie z zapowiedzią, kolejny mural o tematyce żydowskiej, na Placu Bawół, niedaleko Starej Synagogi. Namalowali go Broken Figanz, a nawiązuje do losów rodziny Bosaków, właścicieli kamienicy na której powstała praca. Przed wojną zajmowali się na Kazimierzu handlem. W tej części miasta blisko 90% mieszkańców stanowili Żydzi, wymordowani potem podczas wojny. Bosakowie przeżyli, ale w 1948 roku emigrowali do Izraela.
Sam mural w tonacji czarno-białej z zachowaniem ceglanej faktury elewacji. Może trochę za dużo elementów na jednej ścianie, ale całość nie wygląda źle. Ochrona parkingu nie wpuszcza pod ścianę, więc jeśli zależy Wam na bliskim kontakcie z muralem, trzeba zaparkować tam swój wieloślad, uiścić opłatę i już można kontemplować postaci z przeszłości. Ale zza płotu też się uda.
Kazimierz jest zarówno klimatyczny, jak i zadeptany przez odwiedzających. Dobra wiadomość jest zatem taka, że kolejny przystanek muralowy zaplanowałem już po drugiej stronie Wisły, na Zabłociu. Po drodze z Kazimierza zajrzyjcie jeszcze podwórka, kryją się tam na przykład takie skarby. Uprzedzając pytania: nie pamiętam niestety gdzie dokładnie kryje się dzieło z origami.
5. Kraków Mural Tolerancja – ul. Przemysłowa 1
Mural Tolerancja powstał z inicjatywy studentów UJ. Kompozycja niezbyt odkrywcza artystycznie, otóż splatają się na ścianie różnokolorowe ręce. Pod spodem obowiązkowo loga patronów i producenta farby. Dzieło ma jednak jedną, niezaprzeczalną zaletę. Bez niego nie wybralibyście się na ulicę Przemysłową, w okolice stacji kolejowej Kraków Zabłocie.
W okolicy wypatrujcie także napisów na murze w stylu scrabble. Coś o bawełnie z tego co rozumiem. Dzieło wygląda na otwarte, więc jeśli macie w kieszeni swoje kafelki, nic nie stoi na przeszkodzie żeby wtrącić swoje trzy zgłoski.
6. Kraków Mural Skład poezji: Kraków-Reykjavik – ul. Na Zjeździe 8
Ruszamy na Podgórze zaczerpnąć z murów trochę poezji. Jeśli nie zasypiacie co wieczór z tomikiem wierszy pod poduszką, macie szansę poprawić stężenie poezji we krwi pod budynkiem dawnego Składu Solnego. Obok mniej lub bardziej znanych strof polskich twórców na ścianach znajdziecie także poezję islandzką. Wszystko w oparciu o kilka instytucji wspierających kulturę.
Zagadka dla spostrzegawczych: kto czuwa nad przyswajaniem cytatów? Dla mniej spostrzegawczych będzie odpowiedź na końcu wpisu.
7. Podgórska Mandala – ul. Lwowska 16
Mural przy Lwowskiej powstał w ramach inicjatywy 101 Murali dla Krakowa, dzieło nawiązuje do historii dzielnicy. Mnie skojarzyło się z mandalą, ale ponoć przedstawia duchy Podgórza i charakterystyczne dla okolicy punkty orientacyjne. Sąsiadująca ze ścianą posesja wskazuje na prowadzoną budowę, więc nie wiem jak długo będzie można cieszyć się widokiem na Duchy Podgórza.
Spacerując po Podgórzu zwróćcie uwagę na detale, na przykład stare numery budynków. I uważajcie na głowę, odpadający tynk to nie jest stylizowana na potrzeby turystów dekoracja.
8. Kraków Mural Robot Stanisława Lema – ul. Józefińska 24
Była poezja, jest proza. Ja pisałem wielokrotnie, nie jestem wielkim fanem murali ku czci. Ale nie można Lemowi odmówić trafnych spostrzeżeń na temat relacji ludzko-robocich. W bonusie mural lokalnej stolarni, typografia kontra odpadająca farba, niezamierzone szaleństwo.
9. Mural Blu Never Follow – ul. Jozefińska 3
T o zdecydowana ekstraklasa wśród krakowskich murali. Jego autor, włoski muralista Blu zniszczył ostatnio swoje dzieła w Bolonii w proteście przeciw przenoszeniu street artu do galerii. Póki co w Krakowie nie ma chyba takich zakusów, więc możecie zobaczyć dzieło Never Follow. Klucz do przesłania muralu znajdziecie na dzwonie, widniejący na nim herb wskaże o kim myślał Blu. Ciekawa w kształcie ściana (podwójne dachy, kominy) doczekała się świetnego wypełnienia.
Po głównym punkcie wycieczki proponuję udać się na podgórski rynek, którego główny akcent stanowi ogromny, neogotycki kościół Świętego Józefa. Środkowa wieża wygląda trochę jak z disneyowskiego zamku, a trochę jak radosne skupisko budek dla ptaków. W każdym razie budowla nie umknie Waszej uwadze.
Drogę powrotną na Kazimierz pokonujemy już dość mainstreamowo – Kładka Ojca Bernatka to popularne miejsce spacerów i punkt, gdzie pary dokumentują swoje uczucia w postaci metalowych rygli. Czy kłódka z błędem też się liczy?
10. Ostatni punkt zwiedzania – czas wolny na Kazimierzu
Czas wolny to najlepsza część każdej zorganizowanej wycieczki. Wróciliśmy na Kazimierz, mimo, że tłoczny i popularny. Jeśli bowiem polujecie na street art, jesteście we właściwym miejscu.
A skoro Hydrozagadka, to pora rozwiązać zagadkę z Podgórza. Odpowiedź brzmi: Złoty Cielec. Po islandzku gullna kálfinn.
Zwiedzanie Krakowa szlakiem murali zajmie Wam niespiesznym krokiem jakieś dwie godziny. Sztuka uliczna to zawsze dobry powód, żeby ruszyć w mniej oblegane rejony miasta.