Skansen w Kolbuszowej niedaleko Rzeszowa pozwala na podróż w czasie. Bilet wstępu umożliwia chwilową teleportację na wieś z przełomu dziewiętnastego i dwudziestego wieku. Zapraszam na niespieszne zwiedzanie drewnianej, podkarpackiej architektury. Poza spodziewanymi zapewne chałupami i stodołami wśród atrakcji znajdą się też wiatraki, remiza oraz puszczańskie ule.
Rzeszowiacy i Lasowiacy w skansenie
Kolbuszowskie Muzeum Kultury Ludowej podaje w całkiem atrakcyjny sposób historię i kulturę dwóch lokalnych grup. Pierwsza to (bez zaskoczeń) Rzeszowiacy, czyli w wielkim skrócie po prostu mieszkańcy okolicznych wsi. Druga to Lasowiacy. Intuicja podpowiada, że pewnie mieszkańcy lasu: chodzi o zasiedlających Puszczę Sandomierską. Jako, że teren pod zabudowę musieli sobie wyrąbać w leśnej gęstwinie, ich wioski nieco różniły się od typowej tutejszej architektury.
Skansen na jeziorem
Po wejściu na teren skansenu najpierw zobaczycie dawny dworek, kolejny obiekt to typowa rzeszowiacka chałupa. Wygląda jak na tamte czasy całkiem okazale, w środku sporo miejsca, piece, dach pokryty gontem.
Potem nadchodzi ten moment przyjemny moment, kiedy każdy zwiedzający odkrywa wielki atut kolbuszowskiego skansenu. Otóż całość mieści się nad jeziorem. Czyli w sumie można poczuć się trochę jak na wakacjach. No i budynek młyna wodnego wygląda nader adekwatnie w takim właśnie miejscu. Chociaż jak się nad tym zastanowić, to młyn ma jednak sens raczej nad rzeką.
Puszczańska architektura czyli Lasowiacy i ich chałupy
Dalej przechodzimy przez typowe Lasowiackie chałupy. Postawiono tu na przykład kompletną zagrodę z oborą, chlewem i gołębnikiem. Puszczańscy mieszkańcy trudnili się głównie uprawą roli, ale też robili użytek z wyciętego drewna (jako bednarze, cieśle itd). Znajdą się też w tej części skansenu wiatraki. W jednym z nich umieszczono małe muzeum, można zgłębić tajniki młynarskiego fachu i różnych typów wiatraków.
Nigdy nie odpuszczam możliwości zwiedzenia pasieki, a Lasowiacy działali także w tej branży. Bartnickie sprzęty z Kolbuszowej to między innymi puszczańskie ule wydrążone z pniach drzew, ale są także bardziej standardowe ule skrzynkowe.
Poza dodającymi klimatu kolorowymi kapliczkami, w parku etnograficznym znalazł się także całkiem okazały, drewniany kościół z połowy dziewiętnastego wieku wraz z dzwonnicą. Wnętrze w dużej części zachowane oryginalnie i całkiem bogato zdobione.
Jak na porządny skansen przystało, na trasie zwiedzania nie zabrakło szkoły. Ja niestety zastałem zamknięte drzwi, ale ponoć kryje się za nimi kompletnie wyposażona klasa z epoki. Pozostało mi zatem porzucić myśl o edukacji i zanurzyć się w kolejne zagrody. Jedna z nich w zagrała w filmie Wołyń Smarzowskiego.
Chałupy bez komina
Jeśli dobrze przyjrzycie się chałupom, okazuje się, że nie wszystkie wyposażone były w komin. W niektórych dym wydobywał się przez specjalne otwory w dachu. W tych bardziej zamożnych zagrodach znajdowały się już bliższe naszym czasom piece z blachą na której przygotowywano posiłki. Na poziom zamożności mieszkańców wskazują też meble obecne we wnętrzach, czasem nie różniące się zbytnio od tego, co możemy pamiętać sami sprzed kilkudziesięciu lat.
Karczma i handel bezgotówkowy
Wejście do Rzeszowiackiej części skansenu zaznacza karczma. A dokładnie Wyszynk Piwa i Towarów Mieszanych. Handlem i knajpami zajmowali się zwykle Żydzi, w takich przybytkach można było kupić to, czego nie dało się wytworzyć we własnym gospodarstwie. Handel zwykle odbywał się na zasadzie wymiennej, bo gotówką w puszczy mało kto dysponował. Przygotowałem sobie nawet na tę okoliczność żart o puszczańskich bankomatach, ale na szczęście zapomniałem o co w nim chodziło.
Zabudowa wsi rzeszowiackich wydaje się bardziej regularna i uporządkowana, a domy mieszkalne większe. Po części to zasługa większej swobody w gospodarowaniu terenem, nie bez znaczenia były też większe niż wśród mieszkańców puszczy kontakty handlowe i wpływy osadników z innych rejonów. Główne zajęcie Rzeszowiaków stanowiło także rolnictwo, chociaż nie brakował rzemieślników, których warsztaty podziwiać można w niektórych chatach.
Olejarnia i spółdzielnia spożywców
Warto poczytać opisy budynków na dobrze przygotowanej stronie skansenu. Na mapie oznaczono i opisano wszystkie budynki. Korzystałem z niej przygotowując ten wpis. Dowiedziałem się na przykład z pewnym żalem, że podczas zwiedzania przegapiłem ciekawy budynek olejarni, z prasą do wyciskania oleju z rozgrzanych ziaren. Przy użyciu płachty tkanej z krowiego ogona!
Kolejny punkt programu to remiza strażacka. W środku do obejrzenia zbiory strażackiego ekwipunku: hełmy, toporki, bosaki i sikawki.
Jedna z chałup zamożnych chłopów kryje wystawę pokazującą działalność wiejskich społeczników, uczących czytać czy też zakładających spółdzielnię mleczarską i pokazujących nowoczesne metody upraw.
Sami przyznajcie, czy taka podróż w czasie w cenie najtańszego biletu Narodowego Banku Polskiego to nie jest okazyjna oferta? Zachęcam do spędzenia kilku godzin w Kolbuszowej przy okazji wizyty w Rzeszowie.